piękna sztuka, w stanie prawie idealnym jak na tyle lat leżenia w wodzie...
na pewno będzie ozdobą kolekcji i wiele razy będzie można ją zobaczyć na różnych imprezach w Polsce!
Gratulacje dla organizatora akcji, p. Jacka Kopczyńskiego!
Pomógł: 19 razy Wiek: 51 Dołączył: 24 Mar 2006 Posty: 1096 Piwa: 23/18 Skąd: Wieluń, now Łodź :(
Wysłany: 2012-10-25, 20:53
Jarek, dokładnie to nie wiem, bo tam nie byłem... ale zdaje sie że w tej okolicy...
w kazdym razie cieszy mnie fakt że "historyjki o czołgach w wodzie" sprawdzają się, i to w takiej formie...
Dominik Bartłomiejczyk z SEH Grupa Łódź na swoim profilu na fejsbuku udostępnił inne zdjęcia z całej akcji wydobycia.. po prostu aż dech w piersiach zapiera..
dwa dni akcji, pewnie niejedna chwila zwątpienia i taaaaki efekt!
dobrze, że to do Jacka trafi, dzięki temu po pierwsze zostanie w kraju a po drugie pewnie po max 3 latach będziemy widzieć jak jeździ...
i jedno ze zdjęć Domela:
Wysłany: 2013-02-16, 22:24 Imieniny Walentyny po 68 latach
Cytat:
W Boczkach koło Szadku świętowano w środę imieniny Walentyny. Były to pierwsze po 68 latach imieniny "Pierwszej Damy mojej kolekcji", jak mówi o czołgu Valentine MK IX Jacek Kopczyński, jego właściciel. Przypomnijmy, że czołg wydobyto ze starorzecza rzeki Warty, koło miasta Warta w powiecie sieradzkim, pod koniec października zeszłego roku. Czołg zatonął zaś w drugiej połowie stycznia 1945 roku. Maszyna służyła w Armii Rosyjskiej, była zaś produkcji brytyjskiej. Powstała w roku 1943. Jest to jedyny egzemplarz Valentine MK IX w Polsce i jeden z nielicznych na świecie, tak znakomicie zachowanych i na dodatek biorących udział w akcjach bojowych.
Z okazji imienin planowano otworzenie kanistra, który pozostawał nienaruszony w wodzie od stycznia 1945 roku. Podejrzewano, że wewnątrz jest słynny rosyjski bimber. - Nie udało się jednak kanistra otworzyć - mówi Jacek Kopczyński. - Mimo wielu prób, korek stawiał opór. Baliśmy się aby nie uszkodzić kanistra. Do jego otworzenia konieczne są specjalistyczne narzędzia.
Tymczasem trwają prace przy rekonstrukcji niecodziennego znaleziska. - Z wnętrza czołgu wywieźliśmy 52 taczki żwiru - zdradza Jacek Kopczyński. - Odkręciliśmy podstawę wieży. Około dwóch ton części zabezpieczyliśmy farbą antykorozyjną. Konserwowane są części mosiężne i aluminiowe. Dziś na 100 procent mogę powiedzieć, że czołg będzie jeździł. Po otworzeniu komory silnikowej okazało się, że jej naprawa nie stworzy większych trudności. Potrzebny jest tylko czas i cierpliwość. Problemem mogą być cztery sprężyny w zawieszeniu czołgu.
Przy okazji obejrzeliśmy część znalezionych wieżyczce i zakonserwowanych trofeów. Były to klucze produkcji niemieckiej, rosyjskiej, brytyjskiej i amerykańskiej. Ponadto mydelniczka, oliwiarka, dwie manierki, trzy szczoteczki do zębów, nóż polskiej firmy Gerlach z Drzewicy, wycior do czyszczenia broni oraz lornetka. Zachowało się też część rzemiennego paska do lorynetki z wyrytym imieniem Jura.
- Jeśli chodzi o los załogi, to wiemy, iż byli to młodzi ludzie - mówi Janusz Zgit, pasjonat militariów. - Mieli po około 18 lat. To byli wykształceniu ludzie. Jeden z nich wpisał się do pamiętnika warcianki, w Warcie bowiem przez jakiś czas mieszkali, poetyckim językiem.
Wszyscy przeżyli wojnę. Za pośrednictwem rosyjskich pasjonatów militariów próbujemy dociec dalszych losów załogi.
- I jeszcze rozszyfrowaliśmy napis na wieży czołgu - mówi Jacek Kopczyński. - To nie było żadne tam Za Stalina czy Za Rodinu, a jedynie skład płynu w chłodnicy.
Jacek Kopczyński przy okazji imienin chwali się swoim innym trofeum. To tankietka TKS. - Najlepsza na świecie, choć w Polsce są jeszcze co najmniej trzy - mówi z dumą właściciel. - Dlaczego najlepsza? Bo znakomicie zrekonstruowana. Ma dobrze zachowane elementy firmy Marciniak, jak choćby odwracalny peryskop. Firma Marciniak współtworzyła nawet średni bombowiec Łoś. Tankietka, wyprodukowana prawdopodobnie w roku 1936, trafiła do mnie 22 czerwca 2005 roku.
Przywiozłem ją z Norwegii. Była aż za kołem podbiegunowym. W czasie działań wojennych pracowała na lotnisku. Po zakończeniu działań wojennych Norweg dostał ją jako rekompensatę za utracone mienie. Służyła mu jak ciągnik rolniczy. Pięć lat z nim negocjowałem, aby ją odsprzedał. Kiedy już byłem na finiszu, do akcji wkroczył amerykański kolekcjoner. Byłem jednak szybszy. Proszę jeszcze zwrócić uwagę na przedni pancerz tankietki. Są ślady po kulach. Jeden z pocisków wdarł się do środka. Najpewniej obaj czołgiści zginęli. Mam duży sentyment do TKS, bo to przecież polski pojazd.
Walentyna - trwa rekonstrukcja czołgu
Walentyna - trwa rekonstrukcja czołgu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wydobyty w październiku 2012 roku ze starorzecza rzeki Warty, koło miasta Warta, czołg Valentine MK IX, uruchomiony zostanie w przyszłym roku.
- Odważnie mogę powiedzieć, że etap wstępny remontu został zakończony - twierdzi Jacek Kopczyński, właściciel Walentyny. - Czołg został oczyszczony z piasku i różnych zanieczyszczeń. Został wypiaskowanym, rozebrany i zabezpieczony przed korozją. Teraz pora na powolne skręcanie pojazdu, które powinno zakończyć się jesienią. Pojazd zachował się w znakomitym stanie. Z kilkuset śrub, tylko jedna uległa uszkodzeniu. Silnik, mimo że był w wodzie kilkadziesiąt lat, jest w rewelacyjnym stanie. Nieźle zachowane są także aluminiowe podzespoły. Kłopot jest jedynie ze sprężynami hydraulicznymi do amortyzatorów. Do dziś ich nie zdobyłem. W Polsce nich nie chce dorabiać, bo to skomplikowane.
Pojazd wyprodukowany w roku 1943 użytkowany był przez Armię Czerwoną. W styczniu 1945 roku załamał się pod nim lód podczas przeprawy przez rzekę Wartę. Wydobyty został w październiku 2012 roku.To jedyny egzemplarz tej maszyny w Polsce i jeden z nielicznych na świecie. Prawdopodobnie zaś jedyny zachowany, który brał udział w akcji bojowej.
Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika "Nad Wartą".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum