|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Filozofia/Religia/Etyka - Głośne wpadki w kościele katolickim
Jaro - 2012-10-22, 19:13 Temat postu: Głośne wpadki w kościele katolickim Zainspirowany ostatnimi głośnymi kościelnymi wpadkami postanowiłem założyć właśnie taki temat, w którym będzie można o nich swobodnie pisać i dyskutować.
Dziś zaczynam od sobotniego melanżu biskupa Piotra Jareckiego, który jechał Bóg wie dokąd, mając we krwi dwa i pół promila...
Cytat: | To się nazywa życie w trzeźwości! Jego Ekscelencja kompletnie pijany - miał 2,5 promila - wsiadł za kółko. Biskup pomocniczy diecezji warszawskiej Piotr J. wpadł na latarnię i rozbił srebrną Toyotę Yaris.
To co w sobotę zrobił Piotr J. (57 l.), biskup pomocniczy diecezji warszawskiej, woła o pomstę do nieba! Duchowny w środku dnia, w samym centrum Warszawy wjechał Toyotą Yaris w latarnię. Hierarcha nie zasłabł za kierownicą ani nie zagapił się pogrążony w teologicznych rozmyślaniach. Był po prostu kompletnie pijany!
Świadkami zdarzenia byli dwaj strażnicy miejscy, którzy patrolowali okolice Nowego Miasta w stolicy. Około godz 14 na ul. Wybrzeże Gdańskie tuż przy skrzyżowaniu z ul. Boleść srebrna Toyota nagle wypadła z ulicy i zatrzymała się na przydrożnej latarni.
- Funkcjonariusze natychmiast podbiegli do samochodu, żeby sprawdzić, czy kierowcy coś się stało. Wezwali też karetkę i policję. Okazało się, że mężczyzna nie był ranny, nie potrzebował opieki medycznej - relacjonuje Jolanta Borysewicz (33 l.) z zespołu prasowego stołecznej straży miejskiej.
Kierowca potrzebował natomiast pomocy w utrzymaniu się na nogach. Mimo że nie ucierpiał w wypadku, miał kłopoty równowagą i problemy z mówieniem. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce chwilę później, od razu rozpoznali te "objawy" i poprosili mężczyznę o dmuchnięcie w balonik.
- Piotr J. miał w organizmie 2,5 promila alkoholu we krwi. Będzie odpowiadał za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 2 lat pozbawienia wolności i utrata prawa jazdy - wyjaśnia komisarz Agnieszka Hamelusz (33 l.) ze śródmiejskiej policji.
Źródło: superauto24.se.pl |
ilin - 2012-10-22, 19:36
Przynajmniej nie zastawiał się kontuzją goleni czy kolana
Cytat: | OŚWIADCZENIE
W związku z wydarzeniem, które miało miejsce W dniu 20 października br.
na terenie Warszawy, oświadczam, że:
Nigdy nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu.
Przepraszam wszystkich, których zgorszyłem swoim czynem, a zwłaszcza
przepraszam Wiernych archidiecezji Warszawskiej, że zawiodłem ich zaufanie.
To jednak się stało, dlatego też oddaję do dyspozycji Ojca Świętego moją po-
sługę biskupa pomocniczego archidiecezji Warszawskiej. Pragnę również
poinformować, że jest moim zamiarem jak najszybsze skorzystanie ze
specjalistycznej pomocy.
Biskup Piotr Jarecki
Biskup Pomocniczy
Archidiecezji Warszawskiej |
http://www.archidiecezja....omepage/?a=6246
cogito - 2012-10-22, 19:40
Cytat: | Pragnę również poinformować, że jest moim zamiarem jak najszybsze skorzystanie ze
specjalistycznej pomocy. |
Czyli alkoholik, bo chyba nie o pomoc prawną tu chodzi.
maxo - 2012-10-22, 19:43
"Ach płaczą parafianie, co widzieli wypadek ten.
Toyota dużo kosztuje, znów trzeba dać na mszę."
https://www.youtube.com/watch?v=m_ATXXfYx3s
Jaro - 2012-10-22, 20:10
Jeszcze ciekawy artykuł Adama Szostkiewicza, na łamach portalu polityka.pl:
Cytat: |
Szkoda, że policja odstąpiła od opcji wysłania biskupa do izby wytrzeźwień.
Co roku Kościół apeluje do kierowców, by nie jeździli pijani. Biskup tych apeli nie słyszał? Swoim zachowaniem wystawia na pośmiewisko takie skądinąd słuszne akcje kościelne.
Dobrze, że bp Jarecki od razu przyznał, że ma problem alkoholowy. I że Kościół nie usiłował sprawy zamiatać pod dywan, bo w innych podobnych przypadkach ze znanymi duchownymi alkoholikami różnie z tym dawaniem świadectwa prawdzie bywało.
Ale dajmy pokój biskupowi. Jest moralnie upokorzony, bo przecież jego Kościół tak chętnie przemawia z pozycji stróża moralności publicznej. Mam nadzieję, że biskup odejdzie na czas leczenia z pełnionych funkcji kościelnych, a potem zobaczymy.
Jednak po ludzku trudno mi pojąć, jak mogło dojść do tego pijackiego incydentu. Tu zaczyna się inny wątek: jak działa Kościół, że taka pijana sprawa tak długo była w nim tolerowana. Gdzie było najbliższe kościelne otoczenie bp Jareckiego? Czy jego zwierzchnik nie wiedział o jego problemie? Czemu pozostawiono go bez pomocy, nie odesłano do leczenia? Bulwersuje mnie też brak jasnej odpowiedzi, jak biskup zdołał tyle wypić do wczesnego popołudnia? Gdzie i jak długo pił? Jeśli nie pił sam, jak można go było wypuścić z libacji do samochodu? Więc jeśli nie pił sam, to z kim?
Tak czy inaczej, wstyd. |
miko 005 - 2012-10-23, 10:10
Oczywiście czyn godny potępienia, ale nie z racji tego, że osoba duchowna, ale że w ogóle po pijaku.
Mnie osobiście bardziej niż jazda biskupa na promilach, zdecydowanie w.k.u.r.w.i.a taka sama jazda pijanych policjantów, bo to oni właśnie ścigają pijanych kierowców.
I chyba więcej razy słyszałem o pijanym za kierownicą; pośle, senatorze, burmistrzu, wójcie i setkach innych notabli, niż o pijanej osobie w sutannie.
Tworząc ten temat i rozwijając go tylko dlatego, że biskup jechał pijany, należy odpowiedzieć sobie na pytanie.
Jesteśmy obiektywni, czy zaślepieni?
panteon - 2012-10-23, 12:01
miko 005 napisał/a: | Oczywiście czyn godny potępienia, ale nie z racji tego, że osoba duchowna, ale że w ogóle po pijaku.
(...) należy odpowiedzieć sobie na pytanie.
Jesteśmy obiektywni, czy zaślepieni? |
Zgadzam się. Może więc rozszerzyć wątek o wszystkich pijaków będącymi ludźmi na tzw. świeczniku ? Odpadł by zarzut zaślepienia ...
Gregg Sparrow - 2012-10-23, 15:38
panteon napisał/a: | Zgadzam się. Może więc rozszerzyć wątek o wszystkich pijaków będącymi ludźmi na tzw. świeczniku ? Odpadł by zarzut zaślepienia ... |
Nie zgadzam się. Osoba zakładająca ten temat miała na myśli dokładnie "wpadki w kościele katolickim". Jakby Jaro chciał to założyłby temat o "wszystkich pijakach". Jak chcesz to załóż sobie taki temat i tam pisz.
Wracając do tematu. Założe się, że gdyby to był zwykły "obywatel" to zapłaciłby również za: "hotel", przetrzymanie auta na policyjnym parkingu do zakończenia śledztwa, uszkodzone mienie i poszedł siedzieć. A tu pan biskup oddał "do dyspozycji Ojca Świętego swoją posługę".
panteon - 2012-10-23, 16:05
Gregg Sparrow napisał/a: |
Wracając do tematu. Założe się, że gdyby to był zwykły "obywatel" to zapłaciłby również za: "hotel", przetrzymanie auta na policyjnym parkingu do zakończenia śledztwa, uszkodzone mienie i poszedł siedzieć. A tu pan biskup oddał "do dyspozycji Ojca Świętego swoją posługę". |
Cytat: | Art. 178a stanowi:
1. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2
§ 2. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania inny pojazd niż określony w § 1,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. |
http://www.eporady-prawne...m-alkoholu.html
Nie sądzę by każdy zwykły obywatel po jeździe pod wpływem pójdzie "siedzieć".... w naszym kraju miejsc w więzieniach szybko braknie. Z tego co wiem z mediów zgodzono się na 8 miesięcy prac na cele społeczne. To też jest ograniczenie wolności. Co do reszty kar finansowych....masz jakieś dane , że ich nie będzie płacił ?
p.s. też nie lubię tego biskupa, dla wyjaśnienia
Gregg Sparrow - 2012-10-23, 17:04
A z czego będzie płacił jak nic nie ma? Wszystko parafialne... podobnie jak Rydzyka nie było stać na zapłacenie grzywny i zapłaciła za niego Sobecka (czym zresztą również złamała prawo)
panteon - 2012-10-23, 17:35
Gregg Sparrow napisał/a: | A z czego będzie płacił jak nic nie ma? |
No to może też ktoś za niego zapłaci ? Pisałeś, że za nic nie zapłaci....a zapytałem skąd o tym wiesz. Czekam na konkretną odpowiedź a nie Twoje domysły. Oczywiście powinien zapłacić.
p.s. dublujesz posty....wystarczy raz coś napisać. Żartuje oczywiście.
Gregg Sparrow - 2012-10-23, 18:18
panteon napisał/a: | skąd o tym wiesz |
Ja nigdzie nie napisałem, że wiem Napisałem, że "się założę", a to zasadnicza różnica. Czyż nie?
Jaro - 2012-10-23, 20:19
miko 005 napisał/a: | Tworząc ten temat i rozwijając go tylko dlatego, że biskup jechał pijany, należy odpowiedzieć sobie na pytanie.
Jesteśmy obiektywni, czy zaślepieni? |
Tak jak napisał Gregg Sparrow, tworząc ten temat chciałem, aby w nim znajdowały się wpadki kościoła katolickiego i ludzi go reprezentujących.
Nie chciałem tutaj pisać o wszystkich ostatnich wydarzeniach, choćby o głośnej sprawie kamerdynera papieskiego, który przez lata wynosił z apartamentów watykańskich tajne dokumenty, czy o homoseksualnym lobby, które trzęsie Kościołem katolickim w Polsce.
Zacząłem na gorąco, czyli od melanżu biskupa Piotra Jareckiego.
Także drogi miko 005, temat nie powstał tylko po to, aby roztrząsać ostatnią aferę z biskupem w roli głównej, zresztą jasno to określiłem w swoim pierwszym poście i nie uważam, że ja jestem zaślepiony w przeciwieństwie do rzeszy "wiernych" w naszym kraju.
Tyle w kwestii wyjaśnienia genezy powstania tego topicu.
Gregg Sparrow - 2012-10-24, 07:54
onet napisał/a: | Boże uchroń: pijany ksiądz za kółkiem!
Olaf Czubla / Onet
-------------------------------------------------------------
Od dłuższego czasu w społeczeństwie wyczerpuje się immunitet przyznawany księżom. Skończyło się przyzwolenie na wybryki, które dotąd zamiatane były pod dywan, by nie szargać najświętszej - jak wielu sądziło - instytucji.
Ale nie wszystkie problemy można ukryć. Nie można wrócić życia osobom, które zginęły w wypadkach powodowanych przez pijanych duchownych. Można powiedzieć, że alkoholicy zdarzają się nie tylko wśród księży. Owszem, ale nikt z taką nachalnością jak księża nie uzurpuje sobie prawa do dyktowania innym, w jaki sposób powinni żyć, samemu nijak do własnych zaleceń się nie stosując.
Może to Bóg czuwał
W Olkuszu do dramatu nie doszło. Nieszczęściu udało się zapobiec być może w ostatniej chwili. 57-letni wówczas ksiądz Wiesław W. tak spieszył się na uroczystości Białego Tygodnia, że nie miał kiedy wytrzeźwieć. Gdy jego Mitsubishi zatrzymano do kontroli drogowej, okazało się, że kierowca ma we krwi ponad 1,4 promila alkoholu. Należy zaznaczyć, że mimo niewątpliwych starań ksiądz Wiesław prawa jazdy nie stracił. Ponieważ wcale go nie posiadał...
Także w jednej z wsi w okolicach Bochni 53-letni ksiądz pełnię swego powołania odczuł w chwili, gdy liczba promili alkoholu we krwi przekroczyła magiczną granicę dwóch jednostek. Wskoczył więc za kierownicę Suzuki i w te pędy ruszył przed siebie. Całe szczęście, skończył w rękach policji zanim zdążył kogokolwiek zabić. Znamienna jest jednak reakcja przełożonych niestroniącego od alkoholu duchownego - pod pretekstem złego stanu zdrowia wielebny przeniesiony został do innej parafii.
Księdzu wolno więcej?
Przyzwolenie na występki w Kościele niestety istnieje. Najczęstrzym rowziązaniem jest przeniesienie duchownego pod opiekuńcze skrzydełka innego biskupa. Ze zmowy milczenia wyłamał się znany wszystkim zakonnik z Torunia. Ojciec Tadeusz Rydzyk, komentując nagonkę(!) na księdza, który po alkoholu spowodował wypadek samochodowy, mówił tak:
"Gdzieś kiedyś się zdarzyło księże, że ksiądz, duchowny no wypił kieliszek koniaku. Ciekawy jestem, podnieście rękę, ciekawy jestem, kto w życiu nie wypił kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa, no? Podnieście rękę. Nie widzę nikogo. Nie widzę nikogo. Jakby wam dali, to byście połowa tu wszyscy wypili zaraz. No i co, pojechał i lekka stłuczka i wszyscy wrzeszczą, cały świat, a co jest najgorsze, że to nie tylko w Polsce, ale to idzie na świat. To jest dobry Polak? Dobry katolik, jak na cały świat pluje w swoje gniazdo? I to Katolicka Agencja Informacyjna to rozpowszechniała. (...) Rozpowszechnili to, mówią, dziennikarze, jacy oni dziennikarze?"
Retoryka godna złotoustego torunianina odbiła się głośnym echem w społeczeństwie. Niewielu osobom spodobała się wypowiedź redemptorysty.
I tak było raz jeszcze - w samym centrum Warszawy, gdzie policja zatrzymała Volkswagena z kierowcą, u którego stwierdzono 2,2 promila alkoholu we krwi. Kierowcą, którym notabene okazał się 54-letnim ksiądz z pobliskiego Bródna. Ciekawe, czy bardziej zaskakujące dla funkcjonariuszy było upojenie alkoholowe kierowcy czy też może fakt, że warszawski ksiądz jechał zwykłym, niedrogim Polo?
Tragedie, których można było uniknąć
Niestety nie zawsze kończy się szczęśliwie - utratą prawa jazdy, zniszczeniem samochodu czy, jeśli chodzi o samą osobę księdza, przeniesieniem do zaściankowej parafii na swoiste rekolekcje w samotności. Kampanie mówiące, że każdy, kto wsiada pijany za kierownicę, jest potencjalnym mordercą, odnoszą się nie tylko do "cywilów". Duchownych dotyczą we wcale nie mniejszym stopniu. Szkoda, że ksiądz z Dziadkowic w województwie podlaskim nie wziął sobie tego do serca, kiedy pijany wjechał swoim Seatem wprost w Mazdę 121.
Bilans wypadku w Malewicach? Jedna tragicznie zmarła ofiara i pięcioro rannych. Niewinnych. Ksiądz Sławomir miał 3,17 promila alkoholu we krwi...
Wyrok trzech lat więzienia i dziesięciu bez prawa do prowadzenia pojazdów mechanicznych nie przypadł wielebnemu do gustu. Wraz ze swoim obrońcą w apelacji domagał się, by ponownie za kierownicę wpuszczono go już po sześciu latach (i dwóch spędzonych w więzieniu). Nic z tego - nieprzychylny wzrok biskupów nie wpłynął na postanowienie sędziego, który prawomocnym wyrokiem podniósł karę księdza do 5 lat pozbawienia wolności (zwolnił jednak winnego z konieczności wypłaty zadośćuczynienia poszkodowanym).
W samochodzie i poza nim bardzo dobrze bawił się też Józef B., wikariusz z Białegostoku. Temu księdzu nie wystarczyło spowodowanie wypadku samochodowego pod wpływem alkoholu, uznał więc, że w zakresie obowiązków sługi Bożego jest również znieważenie i pobicie(!) policjantów z pieśnią na ustach: "wy nawet nie wiecie, kim JA jestem!". 39-letni ksiądz, kim by nie był, miał we krwi 1,65 promila alkoholu. Co najciekawsze, najbardziej poszkodowanym wydaje się funkcjonariusz policji, który w noc wypadku wyciągnął awanturującego się wielebnego z samochodu. W miejscowości, z której pochodzi, jest prześladowany jako ten, który "podniósł rękę na świętości". Ksiądz z kolei przebywa na tak popularnym urlopie spowodowanym złym stanem zdrowia.
Kto na to pozwala?
Najgorsze w Polsce jest nie to, że duchowni po alkoholu wsiadają za kierownicę, wypadki powodują bowiem wszyscy niezależnie od wykonywanego zawodu. Prawdziwym problemem jest społeczne przyzwolenie, z którego księża nagminnie korzystają. Ktoś, kto przyłapie księdza na jeździe "po pijaku" może spodziewać się prędzej ekskomuniki niż uznania za dobrze wykonany obowiązek. Ciekawe, ile jeszcze czasu potrzeba, by religijni hierarchowie zrozumieli, że broniąc czarnych owiec w swym stadzie, szkodzą przede wszystkim polskiemu Kościołowi, którego obraz z dnia na dzień staje się coraz gorszy? |
Ciekawy artykuł...
panteon - 2012-10-24, 13:34
Gregg Sparrow napisał/a: | onet napisał/a: | Boże uchroń: pijany ksiądz za kółkiem!
Olaf Czubla / Onet
-------------------------------------------------------------
Od dłuższego czasu w społeczeństwie wyczerpuje się immunitet przyznawany księżom. Skończyło się przyzwolenie na wybryki, które dotąd zamiatane były pod dywan, by nie szargać najświętszej - jak wielu sądziło - instytucji. |
Skończyło się ? A ono kiedyś było ? Pewnie, że było i u części społeczeństwa nadal jest....lecz niestety dotyczy nie tylko ks.
Cytat: | Owszem, ale nikt z taką nachalnością jak księża nie uzurpuje sobie prawa do dyktowania innym, w jaki sposób powinni żyć, samemu nijak do własnych zaleceń się nie stosując. |
Ta słuszna lecz nieco uogólniająca uwaga dotyczy nie tylko księży... Nikt nie prześcignie władzy świeckiej w narzucaniu społeczeństwu jak ma żyć, sama zaś nie stosując się do tych zaleceń. Trudno o przykłady ? Różnica jest jeszcze taka, że dyktatu kościoła można się łatwo wyzwolić, wystarczy się z niego wypisać. Z dyktatu mędrców rządowych...tylko emigracja, co sporo Polaków czyni. Gdzie leży więc, większy problem ?
Cytat: | Może to Bóg czuwał |
Nie tylko, władza świecka też czuwa.
Cytat: | 53-letni ksiądz pełnię swego powołania odczuł w chwili, gdy liczba promili alkoholu we krwi przekroczyła magiczną granicę dwóch jednostek. (...)Znamienna jest jednak reakcja przełożonych niestroniącego od alkoholu duchownego - pod pretekstem złego stanu zdrowia wielebny przeniesiony został do innej parafii.
Księdzu wolno więcej? |
Przekaz ma być wyraźny - co to za kara ? Tylko pismak nie zechciał napisać o karach po linii "cywilnej" ze to przestępstwo. Po co ? Światły i dociekliwy czytelnik Onetu ma mieć wbite do głowy jedno....karą jedyną jest przeniesienie do innej parafii.
Cytat: | Przyzwolenie na występki w Kościele niestety istnieje. Najczęstrzym rowziązaniem jest przeniesienie duchownego pod opiekuńcze |
Kto jak kto, ale człowiek pracujący na życie pisaniem powinien chyba bardziej się starać.....chyba, że zlecenie na wypociny było na "teraz"
Cytat: | I tak było raz jeszcze - w samym centrum Warszawy, gdzie policja zatrzymała Volkswagena z kierowcą, u którego stwierdzono 2,2 promila alkoholu we krwi. Kierowcą, którym notabene okazał się 54-letnim ksiądz (...). Ciekawe, czy bardziej zaskakujące dla funkcjonariuszy było upojenie alkoholowe kierowcy czy też może fakt, że warszawski ksiądz jechał zwykłym, niedrogim Polo? |
No proszę.....jechał Polo źle.....gdyby mesiem lub bmką z górnej półki to dobrze ? A pan dziennikarz czym jeździ ? Sądząc po jakości "warsztatu," chyba rowerem marki Ukraina ? Oczywiście tak nie jest....wystarczy poszukać w google.
Cytat: | Ksiądz Sławomir miał 3,17 promila alkoholu we krwi...
Wyrok trzech lat więzienia i dziesięciu bez prawa do prowadzenia pojazdów mechanicznych nie przypadł wielebnemu do gustu. Wraz ze swoim obrońcą w apelacji domagał się, (...) Nic z tego - nieprzychylny wzrok biskupów nie wpłynął na postanowienie sędziego, który prawomocnym wyrokiem podniósł karę księdza do 5 lat pozbawienia wolności (zwolnił jednak winnego z konieczności wypłaty zadośćuczynienia poszkodowanym). |
No to jak....tam sączenie tezy, że jedyną karą jest przeniesienie do innej parafii a tu taki wyrok ? No to się czepimy, tego, że broniąc się wnosił o jej zmniejszenie... W/g pismaka księża mają być pozbawieni prawa do obrony ?
Prawdziwym problemem jest społeczne przyzwolenie, z którego księża nagminnie korzystają. Ktoś, kto przyłapie księdza na jeździe "po pijaku" może spodziewać się prędzej ekskomuniki niż uznania za dobrze wykonany obowiązek. Ciekawe, ile jeszcze czasu potrzeba, by religijni hierarchowie zrozumieli, że broniąc czarnych owiec w swym stadzie, szkodzą przede wszystkim polskiemu Kościołowi, którego obraz z dnia na dzień staje się coraz gorszy? |
Cytat: | Od dłuższego czasu w społeczeństwie wyczerpuje się immunitet przyznawany księżom. Skończyło się przyzwolenie na wybryki, które dotąd zamiatane były pod dywan |
No to panie zdecyduj się....jest to przyzwolenie, czy jego nie ma ? Ktoś, kto przyłapie ks na jeździe po pijaku obawia się ekskomuniki.... Może jakiś jej przykład ? Podejrzewam jednak, że pismakowi nie chciało się sprawdzić, co to jest ta ekskomunika, ważne, że medialnie dobrze brzmi. Nie ważne też, że sam podaje przykład dosadnego ukarania pijanego ks kierowcy. Nie o to wszak szło.
Cytat: | Ciekawy artykuł... |
Może dla Ciebie ciekawy, dla mnie, to pisanina bez ładu i składu, pod konkretną tezę. Nie trzyma się kupy ? Nie ważne. Ciekawe z jakim wynikiem ten "dziennikarz" zdał maturę z polskiego......
Nie chcę sprawiać wrażenia jakiegoś nawiedzonego mohera, zaślepionego w hierarchii kościelnej, ale nie znoszę medialnych manipulacji wykonywanych przez ludzi, którym diabli lub Bóg raczy wiedzieć dał nazwę dziennikarzy. Zresztą właściwie o naszych pismakach napisał Max Kolonko. http://wiadomosci.onet.pl...,wiadomosc.html To już jednak inny temat. Pozdrawiam.
Ponieważ mogę jeszcze edytować post dodam link http://prawo.rp.pl/artyku...-zawiasach.html
Też "pismak" ten sam temat, ale jednak nie ta klasa. Ten artykuł jest dla mnie ciekawy i się z nim zgadzam. Gość mnie przekonuje.
Ferbik - 2012-10-24, 16:51
NIE napisał/a: |
Mściwy książe Kościoła
Numer: 31/2009
Autor: JOANNA SKIBNIEWSKA
Strona: 1
JOANNA SKIBNIEWSKA
Mściwy książę Kościoła
Policjant uwięziony po dąsach przewodniczącego episkopatu Polski.
Policjant nadział się na szosie na przewodniczącego episkopatu Polski arcybiskupa Józefa Michalika. To gorsze, niż gdyby przejechał go samochód.
Sierżant Paweł S. Harcerz. Kolekcjoner. Idealista. Były policjant. Obecnie aresztant.
W sierpniu zeszłego roku Paweł S., policjant drogówki w Ustrzykach Dolnych, zatrzymał samochód. Kierował nim watykański ksiądz Stival Cianciarello. Jadąc na wycieczkę po Bieszczadach, nie zapalił świateł i przekroczył prędkość o przeszło 30 km/h. Sierżant postanowił wlepić mu 200 zł mandatu i pouczył, że na bieszczadzkich serpentynach trzeba jechać ostrożnie. Do rozmowy włączył się pasażer. Krzyczał na policjanta i machał rękoma. Wysiadł też z samochodu, zachowywał się agresywnie. Ty nie wiesz, kim ja jestem! – powtarzał wielokrotnie. Ponieważ sierżant nieraz już słyszał takie teksty, nie zareagował, tylko polecił siwemu krzykaczowi wsiąść do auta. Wypisał mandat, życzył szerokiej drogi i pożegnał panów uprzejmie. Zapomniał o tym zdarzeniu jak o tysiącu innych kontrolach drogowych.
Ludzie z góry
Po miesiącu został wezwany na dywanik do szefa: Ty naprawdę nie wiesz, z kim zadarłeś? Wtedy dowiedział się, że ów agresywny pasażer to arcybiskup Józef Michalik. Szef Kościoła katolickiego w Polsce zadzwonił do komendy wojewódzkiej, skarżąc się na sierżanta. Ponoszony miłością bliźniego poprosił o ukaranie „nadgorliwego” policjanta. Prośba najważniejszej osoby w kraju to więcej niż rozkaz. Sprawą zajął się ówczesny zastępca komendanta wojewódzkiego w Rzeszowie Jan Zając. Zapytał sierżanta S., jakiego jest wyznania, dlaczego uderza w Kościół katolicki i czemu zwracał się niegrzecznie do biskupa, nazywając go „proszę pana”, a nie „wasza eminencjo” (w rzeczywistości abepe Michalik jest ekscelencją zaledwie. Przy tym skoro do Boga mówi się Panie, to wypada podobnie do jego urzędników). Wicekomendant zażądał też anulowania mandatu. W trzy tygodnie potem Paweł S. został przeniesiony z wydziału ruchu drogowego do plutonu patrolowego, czyli na posadę krawężnika.
– Komendant powiedział, że musiał go przenieść, żeby „uciszyć tych (słowo wymoderowano) z góry” – mówi mi ojciec sierżanta S. Kogo miał na myśli, strach się domyślać.
W noc sylwestrową, gdy sierżant miał interwencję za interwencją, zauważył, że z radiowozu zginął jego zasobnik z bloczkami mandatów karnych oraz część pieniędzy i prawo jazdy. Szybko złożył raport, a pieniądze wyjął z własnej kieszeni i wpłacił w kasie komendy. Myślał, że to koniec kłopotów. To jednak był dopiero początek.
Ryzykowny incydent
Niedługo potem usłyszał podobno od przełożonego, komendanta Stanisława Dziedzica, że albo odejdzie ze służby, albo zostanie wyrzucony dyscyplinarnie. Taką wersję potwierdzają też anonimowo jego koledzy policjanci. Chłopak złożył rezygnację, a Dziedzic złożył doniesienie do prokuratury, że S. zniszczył mandaty po to, by przywłaszczyć sobie pieniądze. Te pieniądze, które oddał z własnej kieszeni. Prokuratura w parę dni potem postawiła byłemu już policjantowi zarzut niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień.
– Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi Dziedzic. – Tam były uchybienia.
Co prawda przyznaje, że podobnych uchybień w policji jest wiele i kończą się jakąś karą porządkową, a nie doniesieniem do prokuratury, ale pamięta też o kłopotach policji po „incydencie” z arcybiskupem Michalikiem.
– Policjant musi zachowywać się godnie i z szacunkiem do zatrzymanego – komentuje tamto zdarzenie. Zapewnia jednak, że „incydent” nic go nie obchodzi, a ukaranie mandatem kościelnego dygnitarza nie ma związku z postępowaniem prowadzonym przeciwko S. Mówi też, że nikt „z góry” nie interweniował. Co innego twierdzi Komenda Główna Policji: ...interwencja w Komendzie Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych spowodowana była ustną skargą na „wulgarne” zachowanie się policjanta wobec abp. Michalika w trakcie kontroli drogowej.
Kto, z kim, gdzie i kiedy
Prokuratura zdawała sobie sprawę, że postawione Pawłowi S. zarzuty nie utrzymają się w sądzie. Bo jak ukarać za zniknięcie mandatów, które i tak są wpisywane po zakończeniu służby w rejestrze nałożonych mandatów? Sierżantowi nic by to nie dało. Z zarzutów pozostał jedynie brak dbałości o dokumenty. A to cienkie.
Tymczasem S. wciąż głośno mówił o arcybiskupie i interwencji w tej sprawie komendy wojewódzkiej z Rzeszowa. Wtedy do akcji wkroczyło Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji. Już w niespełna miesiąc później Paweł S. siedział w areszcie. Tym razem otrzymał grube zarzuty. Nielegalne posiadanie broni, jej przetwarzanie i handel nią. Prokurator Aurelia Skiba napisała, że w bliżej nieokreślonym czasie, w bliżej nieokreślonym miejscu i z bliżej nieokreślonymi osobami Paweł S. handlował bronią. Przeszukanie w domu sierżanta dało niebywałe wyniki: zabezpieczono dwa telefony komórkowe. Żadnej broni. Skąd więc takie zarzuty?
– Wszyscy w okolicy wiedzą, że Paweł ma hopla na punkcie różnych „wykopalisk” – mówi jego kolega z komendy. – Ciągle wykopywał jakieś orzełki, guziki od mundurów, jakieś bagnety z pierwszej wojny, skorupy. To zapaleniec. Jego zbiory nieraz zasilały okoliczne muzea.
– On był po przeszkoleniu pirotechnicznym, nie trzymałby żadnych niebezpiecznych materiałów, bo wie, czym to grozi – dodają koledzy S.
Przeszukania dokonano także u rodziców Pawła S. Sześciu funkcjonariuszy z bronią gotową do strzału, w kominiarkach, o szóstej rano wtargnęło do ich domu. Para starszych ludzi była szarpana i popychana. Przeszukanie trwało 2 godziny. Ani broni, ani mandatów nie znaleziono. Zabezpieczono komputer, telefon komórkowy i zdjęcia wnuków.
Razem z sierżantem zatrzymano innych kolekcjonerów. U nich znaleziono atrapy granatów, jakieś łuski po nabojach z wojny i inne żelastwa. Do aresztu trafił jednak tylko S. Prokurator Skiba zrobiła z sierżanta herszta bandy. Przy tym bandy nieistniejącej. Napisała, że zarzucane podejrzanemu czyny popełnione zostały (...) z udziałem osób, których tożsamości jeszcze nie ustalono. Uzasadniając areszt, napisała też, że ponieważ ona nie wie, z kim on jest w tej grupie przestępczej, niewiedza ta uzasadnia niezwłoczne odizolowanie Pawła S. od pozostałych osób. Pewnie od użytkowników Allegro, gdzie kolekcjonerzy wymieniali się swoimi wykopanymi zdobyczami.
Glina nie podskoczy
Według przełożonego Aurelii Skiby, prokuratora Piotra Krausa, materiał dowodowy oraz okoliczności popełnienia czynów uzasadniały wystąpienie do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec Pawła S. środka zapobiegawczego.
Dziś jedynym dowodem są zeznania moim zdaniem tendencyjne. Osoba pozostająca blisko prowadzonego śledztwa mówi mi, że to drobni przestępcy, którzy poszli na współpracę z prokuraturą oraz... funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych KWP. Prokurator Skiba nadal wnioskuje o przedłużenie aresztu, choć od kwietnia nie prowadzi wobec aresztowanego żadnych czynności procesowych. Prokurator Kraus zapewnia także, że szykany i toczące się postępowanie nie ma żadnego związku z ukaraniem kierowcy arcybiskupa mandatem za popełnione przekroczenie.
W każdym razie cały czas chodzi o stare żelastwo z czasów wojny, różne wykopywane bagnety, a nie o żadną realną broń. Prokurator Skiba dla dobra śledztwa długo nie pozwalała sierżantowi zobaczyć się z rodziną. Teraz każda taka rozmowa odbywa się w towarzystwie funkcjonariusza BSW. Podczas przesłuchania sierżanta funkcjonariusz BSW Dariusz Piguła sam dzwonił do żony S. z pytaniem, czy chce się widzieć z mężem. To miało złamać i tak już załamanego policjanta. Potem powiedział sierżantowi, że jeśli się nie przyzna do stawianych mu zarzutów, to rodzina nigdy nie dostanie widzenia. Podobno podał mu czysty protokół do podpisania. On sobie uzupełni...
– Czy to on pani o tym powiedział? – zapytał zdenerwowany Piguła, gdy do niego zadzwoniliśmy. – Skąd pani to wie?
Paweł S. ma dwoje malutkich dzieci. Roczna Marysia choruje (ma ataki duszności), a 4-letni Patryk wciąż siedzi w oknie i wypatruje, kiedy wróci tata. Chowa się w kącie z wyimaginowanym telefonem i dzwoni do ojca. Żona policjanta ze względu na chorobę małej nie może pracować. Od miesięcy zdychają z głodu.
Ojciec Pawła S. dowiedział się, że szef wszystkich biskupów polskich opowiada podczas różnych spotkań o tym głupim policjancie z Ustrzyk Dolnych, który już się napodskakiwał. Napisał list do abp. Michalika. Zapytał, dlaczego Michalik zrobił taką krzywdę jego synowi. Nie dostał odpowiedzi.
Arcymiłośnik bliźniego
Arcybiskup Józef Michalik jest głową polskiego Kościoła. Mówi w kazaniach, że najważniejsza jest rodzina i dzieci, zwłaszcza te dopiero poczęte. Jest też autorem książki „Kochać Boga – szanować człowieka”. Pisze w niej o miłości do bliźniego, o tym, że trzeba wspierać nawet tych, którzy są naszymi wrogami. A Paweł S., 32-letni policjant z Ustrzyk Dolnych, gnije w pudle, bo nie nazwał ekscelencji księdza arcybiskupa „eminencją”, tylko zwrócił się „proszę pana”.
askibniewska@redakcja.nie.com.pl
Współpraca SZYMON JAKUBOWSKI
|
Dość stare, ale chyba ponadczasowe...
panteon - 2012-10-24, 18:36
Znam tę sprawę od dawna i właśnie oczekiwałem, że ktoś ją zauważy. Pokazuje nie tylko sobiepaństwo części kleru, ale i urzędników państwowych, jakimi są wysokiego szczebla policjanci, puszczający w gacie na dźwięk słowa "biskup, kardynał". Zresztą, nie tylko, wszak nie tak dawno, była sprawa "sędziego z Gdańska". W Polsce, często myślę, spotykane.....zachowanie.... w Wieluniu także. Jak za "Rewizora" Gogola. Tępić należy ile wlezie.
dislike - 2012-10-24, 18:41
BTW. ponoć jednego sukienkowego z okolicy (i nie tylko) CBA przymknęło?
panteon - 2012-10-24, 19:02
A ja na targu słyszałem, że podobno, w nocy nad Wieluniem, trójgłowy smok przeleciał... Zapodaj konkrety, a nie ploty z magla.
cogito - 2012-10-26, 19:59
Cytat: | Zdaniem o. Rydzyka to ataki na Kościół mogły skłonić biskupa Jareckiego do sięgnięcia po kieliszek. |
Więcej tutaj.
Też tak uważam. Ostatnio jest nagonka na Kościół, który coraz bardziej czuje się osaczony. Nie dziwię się, że w takich okolicznościach księża i biskupi nie wytrzymują psychicznie i sięgają po alkohol.
Dziwi mnie natomiast co innego, a mianowicie możliwość wyboru kary. Takiej możliwości nie mają rowerzyści po browarku i kierowcy po kielichu. Tam Temida jest brutalna i wsadza takich delikwentów do więzienia.
4,5 tys. rowerzystów w więzieniach. "Na tle Europy jesteśmy Arabią Saudyjską"
I jeszcze tylko jedno pytanie:
Na czym będą polegały prace społeczne - na modlitwie za alkoholików, czy z miotełką będzie sprzątał ulice, aby wszyscy to widzieli?
miko 005 - 2012-10-27, 10:14
cogito, ale te sądy karzą karą więzienia recydywistów. Celowe pominięcie tej kwestii?
A co do prac społecznych. Oczywiście znasz takie przypadki, gdzie za takie same czyny, miejscowi notable (bez znaczenia z jakiego zakątka Polski) byli skazywani na prace społeczne w postaci zamiatania miejskiego skwerku. Ludzie bądźmy chociaż na chwilę realistami, nie dajmy się ponosić fantazjom
cogito - 2012-10-27, 11:27
miko 005 napisał/a: | cogito, ale te sądy karzą karą więzienia recydywistów. Celowe pominięcie tej kwestii? |
Nie celowe, ale chciałem uzmysłowić fakt, że istnieje, a w każdym razie powinna istnieć różnica w ocenie sytuacji i sprawcy. Sam biskup przyznał się, że ma problem z alkoholem, więc można domniemywać, że wcześniej też mu się przytrafiała jazda pod wpływem, a gdyby nie ten wypadek jeździłby tak nadal. Każdy pijaczek nim siądzie za kierownicą jest trzeźwy, więc ma zdolność do pojmowania swoich czynów. Zakładam, że biskup też był świadomy swojego problemu, lecz z racji zajmowanej pozycji nic z tym nie robił. To właśnie powinno przemawiać za surowością kary.
Jak w takich przypadkach bywa, nie ma tego, co by na dobre nie wyszło. Przy okazji stało się głośno o następnym problemie, z jakim boryka się Kościół - alkoholizmie księży.
Pijacki rajd biskupa mógł się ciągnąć nawet 120 km
Jaro - 2012-10-27, 11:48
Ku rozwadze dla tych co mają wątpliwości.
Mianowicie, zadajcie sobie pytanie, co by było, gdyby zamiast latarni, był tam człowiek...?
miko 005 - 2012-10-27, 15:56
cogito napisał/a: | Sam biskup przyznał się, że ma problem z alkoholem, więc można domniemywać, że wcześniej też mu się przytrafiała jazda pod wpływem, a gdyby nie ten wypadek jeździłby tak nadal. Każdy pijaczek nim siądzie za kierownicą jest trzeźwy, więc ma zdolność do pojmowania swoich czynów. Zakładam, że biskup też był świadomy swojego problemu, lecz z racji zajmowanej pozycji nic z tym nie robił. To właśnie powinno przemawiać za surowością kary. |
Masz dużo racji, tyle tylko, że patrzysz na to jednym okiem. Popatrz dwoma
W tym swoim stwierdzeniu, słowo "biskup", zastąp słowem "kierowca". A jeśli chcesz możesz dodać też "kierowca notabl", będzie to wtedy lepiej pasowało do owej zajmowanej pozycji
Powinieneś wtedy zobaczyć jak idealnie pasuje ono do tych tysięcy pijanych, siedzących codziennie za kółkiem. Czy owi ludzie w sutannach rzeczywiście wiodą w tym prym?
Codziennie na polskich drogach giną ludzie z winy pijanych kierowców. Ilu z tych nieszczęśników jest ofiarami pijanych księży?
Absolutnie nie bronię pijanego biskupa za kierownicą, ale bicie piany wokół tego jednego przypadku uważam za taki sam fanatyzm jak Macierewicza w sprawie Smoleńska
Karzełek - 2012-11-04, 11:14
Zostań biskupem...
panteon - 2012-11-04, 13:50
OT - Ten "bezmózg", który "apel" nabazgrolił, zrobił to na własnym domu ? Czy cudzym ?
miko 005 - 2012-11-04, 17:44
A na dodatek niedoinformowany, żeby nie powiedzieć "tuman".
Cytat: | Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ skierowała do sądu akt oskarżenia wobec biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej Piotra Jareckiego. Hierarcha jest podejrzany o prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości.
- Akt oskarżenia został skierowany do śródmiejskiego sądu wczoraj (30.10.2012 - miko 005) z wnioskiem o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy - powiedział w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura.
(...)
Wymiar kary został uzgodniony z prokuraturą, tak jak wnioskował biskup: osiem miesięcy ograniczenia wolności i cztery lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów. Jeśli sąd ją zaakceptuje, biskup przez osiem miesięcy będzie musiał wykonywać prace społeczne - 20 godzin miesięcznie. |
Źródło - http://www.tvn24.pl/wiado...ego,286058.html
Jaro - 2017-01-30, 21:27
Do czego są zdolni ci, których powinno się traktować jako wzorce moralności etc.
Cytat: | Biskup do krakowskiego fotografa: (słowo wymoderowano)***j!
I jak tu dziwić się schamieniu obyczajów? Podczas Ingresu Marka Jędraszewskiego z ust biskupa Sławoja Leszka Głodzia padły haniebne słowa. – Usłyszałem „(słowo wymoderowano)***j! Spieprzaj!”, a kierowca dorzucił „Spadaj” – relacjonuje krakowski fotograf, Tytus Kondracki.
Kondracki poinformował o zdarzeniu na swoim profilu na Facebooku. Poprosiliśmy go o dokładne opisanie zdarzenia. Otrzymaliśmy od niego także zdjęcie, które zrobił niemal dokładnie w tym momencie, gdy padały wspomniane słowa.
Słowa na S…
– To wszystko działo się przed Kurią, tuż pod oknem papieskim. Nie wiem kim jest osoba z odznaczeniami na zdjęciu z Głódziem, ale to ona poprosiła mnie o zrobienie zdjęcia i zdążyła zadbać o widoczność swoich odznaczeń. W tym czasie Głódź wypakowywał prezenty dla nowego arcybiskupa i wtedy słyszałem „(słowo wymoderowano)***j, spieprzaj”. Kierowca dorzucił jeszcze “Spadaj”. Co to były za prezenty? Nie wiem, ale Głódź powinien się nimi pochwalić, bo ja nie jestem paparazzo – opisuje.
– Nigdy nie spotkałem się z takim chamstwem. Żałuję, że tego fragmentu nie nagrywałem bo byłem oficjalnie akredytowany na Ingres,ale nie spodziewałem się takiej napaści. Później otrzymałem wynurzenia jakiejś wiernej, która przekonywała mnie, że trzeba być wyrozumiałym, bo arcybiskup był w stanie napięcia, bo musiał przyjechać do Krakowa i wstać o 5.00 – dodaje Kondracki.
Biskup luksusowy
Fotograf dodaje, że zastanawia się, czy nie złożyć wniosku o oficjalne przeprosiny.
Kim jest Głódź? Trzy lata temu pisał o nim tygodnik „Wprost”. Wedle publikacji, metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź zarządza kurią w sposób feudalny, uwielbia poniżać swoich współpracowników, a w swojej siedzibie regularnie organizuje libacje alkoholowe. Kuria uznała artykuł za zniesławienie. Głódź żyje w luksusie – mieszka w wielkiej rezydencji, ma do dyspozycji limuzynę i pokaźną generalską emeryturę.
Źródło |
saint - 2017-01-31, 22:10
Ach, jakże mądre, budujące i chrześcijańskie świadectwo dał ten Okowita w sutannie.
Wzruszyłem się jak nigdy. Proszę o więcej. Moja wiara tego pragnie jak wody życia.
torrent2 - 2017-02-01, 05:44
Cytat: | Moja wiara tego pragnie jak wody życia. |
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli!
Amen...
cogito - 2017-02-01, 18:38
torrent2 napisał/a: | Cytat: | Moja wiara tego pragnie jak wody życia. |
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli!
Amen... |
Oświeceni, którzy zobaczyli i przestali wierzyć.
Są takie czasopisma, w których można czytać niekończące się opowieści o podobnej treści.
|
|